sobota, 25 lipca 2020

Zwiedzając małą ojczyznę- czyli Tour de Katowice. Część I

    Covid tu, Covid tam. Nagłówki wszystkich portali internetowych ciągle informują o nowych zachorowaniach, ozdrowieńcach i nieustannie bombardują nas mniej lub bardziej nastawionymi na sensację newsami o pandemii. 

    Oprócz oprócz ofiar oczywistych- bezpośrednio dotkniętych przez chorobę, przez lockdown cierpimy wszyscy. Cierpi gospodarka. Ucierpiała także mocno moja mała ojczyzna- Górny Śląsk. Mała Ojczyzna, którą pomimo świadomości jej niedostatków cenię nad wszystko w naszym kraju.

   Mieszkając samemu w Katowicach czytałem artykuły w tonie, jakby to w mojej dzielnicy na skutek Covidu zwłoki piętrzyły się na ulicach. Nieliczni jeszcze żyjący przemierzali ukradkiem ulice w OP-1 a po 22:00 policja najpierw strzelała, potem zadawała pytania.

   To, w połączeniu z przeniesieniem części biegów w których miałem startować spowodowało, że w mojej głowie zakiełkował pewien pomysł. Skoro biegam i opisuję różne zakątki kraju...dlaczego nie zrobić czegoś takiego u siebie?

    Kilka dni planowania i stworzyłem 60 km trasę, zawierającą w moim odczuciu najładniejsze miejsca miasta. Podkreślam, moim, subiektywnym odczuciu- każdy ma pełne prawo się nie zgodzić :)

    Gdy przyszedł wreszcie właściwy dzień- pogoda, praca i druga połowa pozwoliły ruszyłem przed siebie. Na pierwszy ogień poszły Murcki- miejsce w którym mieszkam.  Zielona Dzielnica- wychodząc z domu i obracając się w dowolnym kierunku wystarczy 500 m w linii prostej i jestem w lesie/parku. 

    Parę minut i jestem otoczony zielenią. Przystaję przy mogile żołnierzy węgierskich rozstrzelanych tutaj 28 stycznia 1945 przez czerwonoarmistów. Żołnierzy, którzy poddali się bez walki gdy niemieckie wojska ich porzuciły(1). 

    Chwila zadumy i pędzę dalej- następny przystanek Dolinka Murckowska. Zespół basenów i ścieżka zdrowia, podupadłe w czasie transformacji ustrojowej teraz odzyskują blask jako Pracownia Edukacji Ekologicznej(2). Poza tym przyjemne miejsce by po prostu przyjść  posiedzieć nad wodą wśród lasu. 

    Z Dolinki kilka kolejnych kroków prowadzi mnie na skraj rezerwatu przyrody "Las Murckowski". Moja Puszcza jak określam te okolice. Rezerwat chroni rośliny objęte ochroną ścisłą, częściową oraz daje schronienie całkiem sporej ilości zwierzyny.  Uwielbiam tu biegać, cisza, spokój. Przemykające sarny, wiewiórki i śpiew ptaków. Co ciekawe, Katowice pomimo bycia stolicą najbardziej uprzemysłowionego regionu kraju, wśród miast na prawach powiatu zajmują 4 miejsce w Polsce pod względem lesistości(4).

Zielone Murcki :)

     Opuszczam  swój rezerwat i kulam się przez las, poprzez ścieżki, poprzez kładki. Zaimprowizowane po ostatnich ulewach, sporo ostatnimi czasy padało. Cóż...mimo to wolę deszcze niż upały :D 

   Moim aktualnym celem jest dzielnica Giszowiec i zlokalizowany tam Plac pod Lipami. Dzielnica ma przeszło stuletnią historię,  założona w 1907 roku jako osiedle robotnicze. Sam Plac pod Lipami  był kiedyś placem targowym i stanowił centralną część osiedla(2). Wokół niego zlokalizowanych jest kilka zabytkowych obiektów, jak na przykład Izba Śląska i park.  Miejsce to stanowi oazę zieleni pośród otaczających je bloków a wchodząc tutaj mam zawsze poczucie zwalniającego czasu.

Giszowiec- Plac pod Lipami.

    Ciekawym informacji o samym Giszowcu, koncepcji tego miejsca, jego historii od założenia   aż po czasy współczesne polecam stronę:


   Mnie jako pośrednio kolejarza bardzo zainteresował wpis o kolejce "Balkan Ekspress", nic tylko zaglądać ;)

    Po chwili na oddech nogi niosą mnie dalej, ku kolejnej dzielnicy. Dzielnicy, która z miejsca zapuszczonego i zapomnianego dzięki  pracy Fabryki Inicjatyw Lokalnych i mieszkańców stała się jedną z wizytówek miasta. Zmierzam na Nikiszowiec. Po drodze mijam staw Bolina (jest w mieście parę, ciekawych stawów/jeziorek) i zlokalizowany przy niej park. Kolejne zielone miejsce na mapie miasta.

   Nie zajmuje mi to długo, przebiegam przez Skwer Artystów Grupy Janowskiej, mijam jeden z kilku miejskich pomników poświęconych Powstaniom Śląskim i w niecałe pół godziny od ostatniego postoju melduję się na Nikiszu. Bardzo charakterystyczne osiedle, podobnie jak Giszowiec powstałe na początku XX wieku, obecnie znajduje się na Szlaku Zabytków Techniki.  Z uwagi na zwartą zabudową mocniej zachowało swój pierwotny wizerunek.
 
Nikiszowiec

    Oprócz spojrzenia na całość warto tutaj zobaczyć kościół św. Anny, budynek Poczty czy odwiedzić Dział Etnologii Miasta stanowiący część Muzeum Historii Katowic.  Więcej informacji o historii miejsca i ludziach tu żyjących znajdziecie tutaj:


    Zegarek wskazuje 14 kilometrów, prawie ćwierć dzisiejszego wyzwania pokonane. Słabo, po 13:00 trzeba być w pracy :D Nie medytuję długo i lecę, tym razem w kierunku Szopienic. Obecnie moim celem nie jest sama dzielnica, ale Zespół Przyrodniczo - Krajobrazowy "Szopienice - Borki". Pod rozbudowaną nazwą kryje się zespół stawów, zlokalizowany na pograniczu Katowic i Sosnowca. 

    Zespół składa się z 3 stawów, z których jeden - Hubertus sam dzieli się na mniejsze części(2). Miejsce lubiane przez wędkarzy, którzy obozują tutaj niezależnie od pory dnia czy nocy. Z racji sporego oddalenia od moich głównych terenów biegowych rzadko tu zaglądam, jednak bardzo lubię poranki nad stawami.

"Szopienice - Borki"
 

    Tętni tu intensywne życie wodne, powietrzne i lądowe, przyjemnie jest usiąść oraz  obserwować 'bussines as usual'' w przykładowo kaczym wydaniu. Jedyne co mogę zarzucić temu miejscu to potrzebę uporządkowania, czasem można natknąć się na pozostawione przez wędkarzy czy osoby imprezujące nad wodą śmieci. Co jak co, ale śmiecenie - tym bardziej w miejscach zielonych  - drażni mnie niesamowicie. Nawet bardziej niż zjeżdżanie z ronda bez kierunkowskazu :D

    Opuszczam Szopienice i kulam się dalej. O dziwo tym razem...tak, następna woda :D Zanim jednak dotrę do Doliny 3 Stawów czeka mnie niespodziewany przystanek.  Zaintrygował mnie napotkany mural. Po chwili poszukiwania wiadomości ustaliłem, że jego bohaterem jest kapitan Robert Oszek,  człowiek o fascynującym życiorysie. Marynarz rodem z Zabrza, służący w niemieckiej flocie. Gdy w 1921 wraca na Śląsk rzuca się w wir działalności powstańczej oddając wybitne zasługi podczas III Powstania Śląskiego(5). 

Mural kapitana Roberta Oszka

    Nieplanowany przystanek nie trwa długo i już wbiegam na Dolinę 3 Stawów. To chyba najpopularniejsze miejsce wypoczynku i rekreacji w mieście. Obejmujące ono park, ścieżki rowerowe, rolkostrady, place zabaw, knajpki i zgodnie z nazwą, stawy. Wszystko to zlokalizowane na 86 hektarach(2) oddalonych o 10 minut jazdy samochodem z centrum miasta. 


Dolina 3 Stawów

    Dobrze, teraz może na skutek kumulacji robót drogowych w mieście i dłużej...ale i tak mapy od wujka Google pokazują 4 km jazdy samochodem spod Spodka. 

    Dolina jest dla mnie zawsze łącznikiem podczas wybiegań w kierunku centrum miasta, zawsze mogę liczyć że kogoś tu zastanę, niezależnie od pory dnia i nocy. Prawdziwa ostoja dla ludzi uprawiających sport, od najbardziej relaksacyjnego wydania po wariatów liczących ułamki sekund na kilometr. I wszystkim im wielkie brawa. Dobrze pamiętam czasy, w których niemal cały wolny czas spędzałem siedząc - najczęściej przed komputerem, czasem czytając książkę. I choć oba te zajęcie angażują mnie w dalszym ciągu, to za nic nie chciałbym wrócić do tamtego stanu.

    Rzut oka na zegarek - przeszło 28 kilometrów i niemal 3 godziny. Wyrobię się przed pracą :D  Tym optymistycznym akcentem kończę pierwszą część mojej podróży przez Katowice, druga niebawem. Mam nadzieję że przyjemnie się czytało :)

                                                                                                        Do zobaczenia na szlaku!
                                                                                                                             Ultraamator

    Pisząc podpierałem się paroma źródłami informacji, oto i one:
1. www.polskaniezwykla.pl
2. www.wikipedia.pl
3. www.katowice.lasy.gov.pl
4. www.katowice.eu
5. www.katowice24.info